Kim był generał Rozwadowski? Podstawowe informacje o bohaterze
Powiada się, że historię piszą zwycięscy. Z tego też powodu wiele razy omijano niepotrzebne fakty dla zwycięzcy i przedstawiano to co on chciał. Dotyczy to wielu walk dla państw, instytucji, firm oraz osób. W opisywanym tekście będzie przedstawiona osobistość, która przez Naczelnika państwa polskiego została pokonana po bitwie warszawskiej z 1920 roku, czyli o Tadeuszu Joradnie Rozwadowskim.
Zanim Tadeusz Rozwadowski stał się feldmarschalleutnant i generał
Z miłą chęcią bym się rozpisał od samego dzieciństwa generała, lecz tak naprawdę byłyby to raczej informacje biograficzne, a przecież nie o to mi chodzi w tym tekście. Chciałbym przedstawić bardziej osiągnięcia jakie zostały dokonane przez wielkiego człowieka, czyli Tadeusza Jordana Rozwadowskiego – feldmarschalleutnanta cesarskiej i królewskiej Armii oraz generała broni Wojska Polskiego.
To co wiemy o to to, że Rozwadowski pochodził z rodziny o długich tradycjach wojskowych. Przodkowie generała nie tylko byli wojskowymi, ale też uczestniczyli w przeróżnych działaniach militarnych. Dzięki temu mógł uzyskać nie tylko podstawy związane z życiem wojskowym, ale też uzyskał wiedzę historyczną oraz mógł wiedzieć czym jest patriotyzm i Polska.
Edukacja Tadeusza na początku była to skromna, bo uczył się w Szkole Kadetów Kawalerii w Hranicach na Morawach, lecz podjął się studiów Wojskowej Akademii Technicznej w Wiedniu, którą ukończył w stopniu podporucznika artylerii jako najlepszy na roku. Po jej ukończeniu otrzymał przydział do 1 pułku artylerii konnej w Krakowie, następnie do pułku artylerii konnej w Jarosławiu. Po trzech latach zdał egzamin wstępny do Szkoły Wojennej w Wiedniu w 1891 roku, która uchodziła za najtrudniejszą uczelnię militarną w Austrii, przeznaczoną dla elity korpusu oficerskiego i odbył w niej dwuletnie studia zakończone awansem do stopnia porucznika. Po ukończeniu szkoły w 1891 roku Rozwadowskiemu powierzono stanowisko adiutanta sztabu w 3 Brygadzie Kawalerii w Mariborze. Spędził tam dwa lata i został przeniesiony do Budapesztu, gdzie przydzielono go do sztabu 31 Dywizji Piechoty, a w maju 1894 otrzymał awans do stopnia kapitana. Dodatkowymi obowiązkami jakie otrzymał było kształcenie wojskowe arcyksięcia Władysława. W październiku 1896 roku Rozwadowskiego mianowano attaché wojskowym przy poselstwie austriackim w Bukareszcie. W tym czasie zdał egzamin na oficera sztabowego w sztabie generalnym i został awansowany do stopnia majora.
W czasie pobytu w Bukareszcie Tadeusz zdobył pierwszy sukces, było to wynegocjowanie przez niego korzystnej dla Austro – Węgier umowy celnej. Rozwinął także współpracę austriacko – rumuńską na polu wojskowym, co wiązało się z modernizacją zacofanej armii rumuńskiej i miało sprzyjać zacieśnieniu sojuszu polityczno – wojskowego z Rumunią.
W 1905 został awansowany do stopnia podpułkownika. Tadeusz Rozwadowski opuścił w 1907 Bukareszt. Powrócił do Galicji do Stanisławowa, gdzie otrzymał przydział do 31 Pułku Artylerii Polowej, a 1 maja został dowódcą tej jednostki, wchodzącej w skład XI Brygady Artylerii. W maju 1908 otrzymał awans na pułkownika. Do wybuchu wojny poświęcał się pracy wojskowej i społecznej. W 1913 roku jako jedyny z wyższych polskich oficerów służących w armii austriackiej nawiązał współpracę z ruchem strzeleckim, dla którego okazał się bardzo cenną osobą, ponieważ dzięki swoim znajomościom ratował go z różnych opresji. W kwietniu 1913 został mianowany dowódcą I Brygady Artylerii Konnej, a w maju generałem majorem.
Zanim stał się generałem Rozwadowski musiał zasłużyć na ten stopień. Przez to też w karierze wojskowej przykładał się, aby jego praca była jak najlepsza. Po zakończeniu edukacji w szkolnictwie podjął się pracy jako specjalista od artylerii, dzięki temu jako pułkownik dokonał kilku wynalazków. Sporządził bardzo prosty, ale niezwykle skuteczny przyrząd celowniczy. Znacznie ważniejszym wynalazkiem był nowy rodzaj pocisku artyleryjskiego, tak zwany granato – szrapnel. Pocisk ten działał podwójnie, eksplodował raz w powietrzu jako szrapnel, zasypując cel kulkami i drugi raz, kiedy eksplodowała głowa pocisku po zetknięciu z celem. Granato – szrapnel wskazywał obserwatorom dwa punkty końca swego toru, ułatwiając tym samym szybsze wstrzeliwanie się w obiekty ukryte za przeszkodą. Ta zaleta spowodowała, że pocisk Rozwadowskiego znalazł zastosowanie w I wojnie światowej. Używała go artyleria austriacka i niemiecka, zwłaszcza do niszczenia sprzętu artyleryjskiego przeciwnika. Tak jak każda broń oraz amunicja potrzebowały doświadczenia wśród żołnierzy oraz ich dowódców. Pocisk posiadał bowiem tę wadę, że przy większych wysokościach rozprysku głowa nie zawsze wybuchała, czasami koziołkowała w powietrzu i zapalnik nie zderzał się z ziemią. Prace nad pociskami artyleryjskimi Rozwadowski prowadził do końca swojego życia. Współczesnym odpowiednikiem tych projektów są pociski artyleryjskie o działaniu odłamkowo – burzącym.
Co dodatkowo umocniło o znaczeniu Rozwadowskiego jako kompetentnej osoby było to, że 9 sierpnia 1914 roku już jako generał objął stanowisko komendanta XII Brygady Artylerii w 12 Krakowskiej Dywizji Piechoty. Tadeusz odegrał jedną z kluczowych ról w bitwie pod Gorlicami w maju 1915 roku, powodem było to, że potrafił połączyć działania artylerii z piechotą. Zrobiony przez artylerię 12 DP wyłom w linii obronnej wroga zaczął się rozszerzać, co umożliwiło zdobycie miasta. Rozwadowski zastosował nowy sposób użycia artylerii i bez wątpienia należy do twórców i prekursorów ta zwanej ruchomej zasłony ogniowej, polegającej na tym, że ogień artyleryjski postępował tuż przed atakującą piechotą. Metoda ta bardzo szybko weszła na trwałe do niemieckiego regulaminu walki jako Feuerwalze, a do francuskiego – barrage roulant i zastąpiła stosowane wcześniej wielogodzinne ostrzeliwanie pozycji wroga, po których następował pochłaniający liczne ofiary szturm wojsk. Natomiast 17 maja pod Jarosławiem generał samym ogniem artyleryjskim powstrzymał kontrnatarcie Rosjan. Wprawiło to w zachwyt cesarza niemieckiego Wilhelma II i miało przynieść Rozwadowskiemu Krzyż Żelazny I Klasy, ostatecznie jednak nie otrzymał tego odznaczenia. Za wybitne czyny wojenne podczas kampanii 1915 roku Rozwadowski otrzymał najwyższe odznaczenie austro – węgierskie, order Marii Teresy. W drugiej połowie 1915 roku coraz częściej zaczął popadać w konflikty z Naczelnym Dowództwem, krytykował sposób traktowania ludności polskiej i ukraińskiej, a egzekucje wykonywane bez należytego rozpatrzenia sprawy. 1 lutego 1916 roku Rozwadowski został przeniesiony na emeryturę. Oficjalnym jej powodem był zły stan zdrowia. W aktach personalnych znajduje się zaś zapis 1 II 1916-go spensjonowany za obronę ludności i całej dzielnicy galicyjskiej. W armii austriackiej dosłużył się stopnia Feldmarschalleutnanta, gdzie polski odpowiednik to generała dywizji.
Tadeusza Rozwadowskiego sprawy polskie na tyle obchodziły, że w 1916 roku nawiązał współpracę z Tymczasową Radą Stanu, która z czasem przerodziła się w Radę Regencyjną. Głównym powodem była próba utworzenia armii polskiej. Jednak idea ta mogła zostać zrealizowana dopiero 25 października 1918 roku, gdy Rada powołała urząd szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Stanowisko to objął oficjalnie 28 października Rozwadowski. Rozpoczął organizowanie centralnych instytucji wojskowych oraz nowych oddziałów Wojska Polskiego. W konsekwencji tych działań jeszcze za rządów generała powstał zalążek polskiej marynarki wojennej, po przejęciu od Niemców w dniach 8 – 10 listopada 1918 roku Flotylli Wiślanej. Natomiast 4 listopada generał wydał rozkaz o utworzeniu dywizji jazdy, co dało początek kawalerii Wojska Polskiego. 31 października generał Rozwadowski przedstawił schemat organizacji polskich władz wojskowych, według którego Rada Regencyjna pełniła funkcję naczelnego dowództwa nad wojskiem, a podlegały jej: minister spraw wojskowych, szef sztabu i sądownictwo wojskowe. Szef sztabu był równoważny ministrowi. niestety plany te nie znalazły praktycznego zastosowania. Powodem było to, że sama rada rozwiązała się kilka dni później i przekazała całą władzę Józefowi Piłsudskiemu. Marszałek pokładał duże nadzieje w organizacji wojska polskiego w generale Kazimierzu Sosnkowskim, którego uczynił dowódcą Okręgu Generalnego Warszawskiego. Propozycje schematu organizacji polskich władz wojskowych Rozwadowskiego zostały zastąpione Dekretem Naczelnika Państwa z 7 stycznia 1921 roku, który wyraźnie określał podział czynności między Sztabem Głównym a Ministerstwem Spraw Wojskowych. Powoływał on też Radę Wojenną dwustopniową: pełna i ścisłą. W skład Rady ścisłej zgodnie z tym dekretem Piłsudskiego nie wchodził już szef Sztabu Głównego. 15 listopada Rozwadowski ustąpił ze stanowiska szefa sztabu generalnego. Powodem dymisji był spór z Piłsudskim o sposób tworzenia polskiej armii. Dotychczasowy szef sztabu był za przymusowym poborem, zaś Piłsudski za ochotniczym. W opinii znawcy przedmiotu, historyka gen. Mariana Kukiela, gen. Rozwadowski był mimo to (obok gen. gen. Szeptyckiego, Hallera, Sosnkowskiego i Wroczyńskiego) jednym z głównych pomocników Naczelnika Państwa w formowaniu i organizacji wojska polskiego w pierwszych latach odzyskania niepodległości.
Po zdaniu stanowiska przyglądał się pomocy dla walczącego z Ukraińcami Lwowa. W końcu zwrócił się o objęcie dowództwa nad wojskami polskimi w Małopolsce Wschodniej. 17 listopada Piłsudski mianował go Naczelnym Dowódcą Wojsk Polskich w Galicji Wschodniej. W nocy z 21 na 22 listopada Lwów został wyzwolony przez wojska podpułkownika Michała Tokarzewskiego – Karaszewicza. Rozwadowski przybył do oblężonego miasta w nocy z 24 na 25 listopada i objął dowództwo. Od razu stwierdził, że polskie siły są zbyt słabe i zaczął domagać się posiłków. Niestety jego prośby nie spotykały się z odzewem Warszawy. Ponadto generał od początku był atakowany przez utworzony 22 listopada we Lwowie Tymczasowy Komitet Rządzący, w którego skład wchodzili w większości narodowi demokraci. Nie dopuszczał do pogromów, jakich próbowano dokonywać na Żydach. Generał znajdował się w niezwykle trudnej sytuacji, poza skomplikowanymi zadaniami militarnymi, musiał sobie radzić z atakami na swoją osobę ze wszystkich niemal stron, a mianowicie Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, szefa sztabu generała Stanisława Szeptyckiego oraz członków Tymczasowego Komitetu. Na początku dowódca Armii Wschód zaczął przekształcać niezdyscyplinowane i nierówne liczebnie oddziały ochotnicze w jednostki regularnego wojska, równocześnie prowadząc szkolenie. Do połowy grudnia wojna z Ukraińcami miała charakter partyzancki. Bardzo niebezpieczne były oddziały uzbrojonych chłopów ukraińskich, w związku z czym generał Rozwadowski rozkazał uzbrojonych chłopów rozstrzeliwać. Pod koniec grudnia 1918 roku Naczelna Komenda Ukraińska zaplanowała decydującą ofensywę, dzięki temu rozpoczął się zmasowany szturm na Lwów. Wojska ukraińskie dysponowały trzykrotną przewagą liczebną. Atak się nie powiódł a generał utrzymał miasto. Wobec niepowodzenia Ukraińcy rozpoczęli ostrzał artyleryjski Lwowa. Komitet próbował negocjować pokój, ale Rozwadowski nie chciał nawet o tym słyszeć. W styczniu 1919 roku Warszawa zdecydowała się wreszcie wysłać znaczne posiłki pod dowództwem generała Jana Romera. Nie na wiele zdały się te posiłki, Rozwadowski krytycznie oceniał wartość bojową oddziałów, którymi dysponował określając je mianem dyletanckich. Na krótki czas sytuacja się poprawiła, ale na przełomie stycznia i lutego Lwów znowu został odcięty i otoczony przez kilkakrotnie liczniejszego wroga. Rozwadowski wobec kończącej się amunicji i braku ludzi apelował o wsparcie, niestety nie przyniosło to skutku. Nasiliły się natomiast ataki na generała, który poza kwestią żydowską, bronił także duchownych i ludności prawosławnej, starając się nie dopuszczać do zamieszek na tle religijnym w mieście.
Z każdym dniem położenie obrońców się pogarszało. Przed odciętą od wody i światła ludnością stanęło widmo głodu. Komitet Obrony Narodowej Lwowa domagał się odwołania Rozwadowskiego. Naczelne Dowództwo w Warszawie 7 marca w telegramie nakazywało przebić się przez oblężenie i wycofać do Przemyśla. Generał odpowiedział: Powziąłem niezłomną decyzję raczej zginąć z załogą niż w myśl rozkazu Naczelnego Dowództwa opuścić Lwów. Bohaterska obrona osamotnionego Lwowa zaczęła urastać do rangi dużego problemu dla Warszawy. Opinia publiczna domagała się udzielenia natychmiastowej pomocy dla walczącego miasta. 12 marca ruszyła odsiecz pod dowództwem Iwaszkiewicza – Rudoszańskiego. Po odbiciu linii kolejowej do Przemyśla zastąpił on Rozwadowskiego na stanowisku dowódcy Armii Wschód. 19 marca 1919 roku wojska wielkopolskie generała Aleksandrowicza połączyły się z oddziałami pułkownika Władysława Sikorskiego w Gródku Jagiellońskim. Tam przywitał ich bohater tekstu. Oblężenie Lwowa zostało zlikwidowane. Iwaszkiewicz wręczył Rozwadowskiemu rozkaz przenoszący go na stanowisko szefa Polskiej Misji Wojskowej w Paryżu. Generał wobec możliwości przeprowadzenia wielkiej ofensywy przeciwko Ukraińcom poczuł się urażony tą decyzją Naczelnego Dowództwa. Opuszczał Lwów owacyjnie żegnany przez mieszkańców miasta i żołnierzy swojej armii.
Niestety przyczyny powierzenia tego stanowiska nie są do końca jasne. Być może domaganie się zwiększenia pomocy dla Wschodniej Galicji nie było na rękę Naczelnikowi Państwa, który chciał skupić się na działaniach w okolicy Wilna (Piłsudski jak wiadomo pochodzi z Wileńszczyzny – przyp. red.). Wyjazd generała do Francji nastąpił w kwietniu 1919 roku, Rozwadowski jednak nie chciał tego stanowiska, natomiast w listach do Piłsudskiego domagał się przeniesienia na front. Jednak Dowództwo było zadowolone z kierowanej przez generała misji i nie miało zamiaru przychylić się do jego prośby. Dużo udało się uzyskać w sporach o Galicję Wschodnią, przekonując państwa zachodnie do polskiego punktu widzenia. Tadeusz zabiegał szczególnie gorąco o zbliżenie polsko – rumuńskie. W czerwcu 1919 roku Rzeczpospolita mianowała swego posła w Bukareszcie. Nie było przypadkiem, że został nim były adiutant Rozwadowskiego, Aleksander Skrzyński. W 1920 roku Rozwadowski osobiście odwiedził Rumunię. Podczas tej wizyty skreślono podstawowe punkty przyszłej polsko – rumuńskiej konwencji wojskowej.
Rozwadowski osobiście interweniował u marszałka Ferdynanda Focha w czasie zagrożenia ze strony niemieckiej, z tego też powodu pozostawał w ścisłych stosunkach z przedstawicielem Focha na konferencji paryskiej, z generałem Henrym Le Rondem, późniejszym szefem Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej na Górnym Śląsku. Szef Polskiej Misji Wojskowej postulował utworzenie u boku armii polskiej Legionu Amerykańskiego. Dla swych planów pozyskał dowódcę Amerykańskich Sił Ekspedycyjnych we Francji, generała Johna Pershinga. Gorącego zwolennika idea ta znalazła w osobie premiera Ignacego Jana Paderewskiego. Okazało się jednak, że największym przeciwnikiem tych planów był Józef Piłsudski. Nie dał się przekonać nawet, gdy szef PMW dowodził, że wyszkolone amerykańskie jednostki wojskowe będą olbrzymim wsparciem dla młodej armii polskiej. Pomysł werbunku Amerykanów do Legii nabrał rozgłosu. Masowo zaczęli się zgłaszać ochotnicy. Rozwadowski cały czas starał się wyjednać zgodę polskich władz wojskowych na stworzenie chociaż niewielkiej jednostki. Gdy to zawiodło, zdecydował się postawić dowództwo przed faktem dokonanym. Amerykańskich pilotów wcielono do 7 Eskadry Myśliwskiej, pod dowództwem majora Cedrica Faunta-Le-Roya, która przyjęła imię Tadeusza Kościuszki. W kwestii utworzenia tej eskadry Rozwadowski bez wątpienia znajdował się pod wpływem Meriana C. Coopera, znanego generałowi z czasów walk o Lwów.
Wobec zagrożenia Polski przez bolszewicką Rosję, generał starał się uzyskać zdecydowane wsparcie państw zachodnich. Udało mu się pozyskać poparcie Ferdynanda Focha, ale już w styczniu 1920 roku zdał sobie sprawę, że Polska nie ma co liczyć na zbrojną pomoc Francji, czy Wielkiej Brytanii. Na przełomie kwietnia i maja 1920 roku udał się do Bukaresztu, gdzie wynegocjował wstępne założenia przyszłego sojuszu polsko – rumuńskiego. W końcu maja wyjechał do Włoch, gdzie rozmawiał z przedstawicielami Stolicy Apostolskiej i generalicji włoskiej na temat sytuacji na froncie polsko – bolszewickim. Pod koniec czerwca wrócił do kraju, gdzie wziął udział 1 lipca w pierwszym posiedzeniu Rady Obrony Państwa. Z Warszawy udał się do Spa, gdzie jako jedyny z przedstawicieli Polski oficjalnie zaprotestował przeciwko postanowieniom konferencji. Rozmowy w Spa były ostatnią czynnością generała jako szefa PMW. Z Belgii Rozwadowski został wezwany do Warszawy, gdzie mianowano go 22 lipca 1920 roku szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Objął to stanowisko tak naprawdę w najtrudniejszym momencie wojny z bolszewikami. Powierzenie stanowiska szefa Sztabu Generalnego należy uważać za jeden z punktów zwrotnych w wojnie z bolszewikami. Pierwszą wskazówką jest przede wszystkim przegrupowanie znajdujących się w bezładnym odwrocie wojsk polskich, dzięki temu przygotowano kontrofensywę. Szczegóły tej operacji regulowały rozkazy z 7 VIII 1920 roku. Nowy szef Sztabu przyczynił się do zmian personalnych i mianował nowym dowódcą Frontu Północnego generała Józef Haller, a Ministrem Spraw Wojskowych – generała Kazimierza Sosnkowskiego, który stał się zaufanym człowiekiem Piłsudskiego. Rozwadowski przystąpił do reorganizacji sztabu i wprowadził swoją wypracowaną w czasie I wojny światowej koncepcję prowadzenia wojny. Zrezygnował z zasady walki ciągłymi frontami i postawił na wojnę manewrową z zachowaniem ekonomii sił, cechującą się dużą mobilnością wojsk. Odmienne stanowisko zajął przysłany do Polski 25 lipca generał Maxime Weygand zwolennik wojny pozycyjnej. Pomimo początkowych spięć ich współpraca ułożyła się dobrze, choć posądzenia o wzajemną niechęć obu panów wysuwane przez Piłsudskiego są dobrze udokumentowane w materiałach źródłowych. Rozwadowski poszedł na rękę Weygandowi i wzorem sztabu francuskiego wszystkie przemyślenia przekazywali sobie na piśmie.
Rozwadowski wniósł niesamowity optymizm i wiarę w zwycięstwo, które udzieliło się nie tylko innym dowódcom, ale też żołnierzom, którzy mieli z nim styczność. Dzięki temu można było pojąć pierwszy cel, było nim uporządkowanie bezwładu i przeprowadzenie kontrnatarcia. Plan był tożsamy z wcześniejszymi założeniami Piłsudskiego i Hallera, zakładał on przeciwnatarcie na przedpolu Bugu i Narwi – po uprzednim pobiciu Konarmii Budionnego w okolicach Brodów, z wyjściem rezerw zgromadzonych w Brześciu na skrzydło i tyły armii sowieckiej. Bitwa nad Bugiem zaczęła się korzystnie dla Polaków, jednak po upadku Brześcia Piłsudski przerwał walki i powrócił do Warszawy, w samotności przygotowując koncepcję zwrotu zaczepnego odwracającego losy wojny. W tym samym czasie Rozwadowski przygotowywał plan polegający na oderwaniu oddziałów od nieprzyjaciela i przegrupowaniu ich na linii Wisły z równoczesnym wyklinowaniem odpowiednich rezerw niezbędnych do kontruderzenia. W nocy z 5 na 6 sierpnia Rozwadowski przedstawił Naczelnemu Wodzowi dwa warianty miejsc koncentracji, skąd miało wyjść kontrnatarcie. Pierwszy, ostrożniejszy – popierany przez Weyganda – zakładał uderzenie z okolic Karczewa w kierunku na Mińsk Mazowiecki. Drugi, popierany przez szefa sztabu, przewidywał ograniczoną akcję manewrową, wychodzącą z okolic Garwolina, z równoczesnym uderzeniem wojsk wzmocnionego Frontu Północnego. Piłsudski zaakceptował drugie rozwiązanie, zmieniając dyslokacje wojsk na rejon dolnego i górnego Wieprza (Dęblin-Lubartów), z tym, że zrezygnował z ofensywy na północy i zwiększył siły grupy uderzeniowej o jednostki wycofane z frontu południowego. Przegrupowanie wojsk wchodzących w skład 3 Armii do bitwy warszawskiej było zadaniem niebywale trudnym, Piłsudski stwierdził nawet, że przerastało ludzkie siły, a zostało ono wykonane perfekcyjnie. Nie powinno dziwić, bowiem najtrudniejsze zadanie zostało wykonane przez jednostki elitarne.
Rozwadowski cały czas był zaniepokojony sytuacją na północy, jego zdaniem 5 Armia Sikorskiego była zbyt słaba, dodatkowo obawiał się, że polskie plany zostały przechwycone przez bolszewików. W tej sytuacji generał popierany przez oficerów Francuskiej Misji Wojskowej w nocy z 8 na 9 sierpnia 1920 roku wydał rozkaz operacyjny specjalny oznaczony fikcyjnym numerem 10 000, będący ostatecznym planem bitwy warszawskiej. Zakładał on wzmocnienie armii Sikorskiego, której poza obroną wyznaczono w następnej fazie zadania ofensywne, co było pewnym nawiązaniem do pierwotnej koncepcji Rozwadowskiego. Plan ten przewidywał podwójne uderzenie na bolszewików z północy, znad Wkry i z południa, znad Wieprza. Miał to być klasyczny manewr kanneński i chociaż nie wszystkie zadania w nim zawarte udało się zrealizować. Zadania dla 5 armii w okresie 6 – 14 sierpnia były zmieniane siedmiokrotnie. Rozkaz operacyjny specjalny nr 10 000, nie był powtórzeniem rozkazu 8358/III, ale jego wariantową modyfikacją, uzależnioną od zachowania nieprzyjaciela.
10 sierpnia 1920 roku marszałek Piłsudski naciskany przez zachodnich przywódców obradujących na konferencji w Hythe, zaproponował Weygandowi objęcie funkcji szefa Sztabu Generalnego. Francuski generał stwierdził, że plany są gotowe i nie można zmieniać szefa sztabu w przeddzień bitwy. Powodem odmowy była też obawa, że w razie klęski Polacy będą próbowali zrzucić winę na Francję. 12 sierpnia Rozwadowski odbył naradę z Piłsudskim i Weygandem. Naczelny Wódz postanowił udać się do Puław, by objąć dowództwo nad grupą uderzeniową, ponadto ostro skrytykował Rozwadowskiego za dokonany przez niego rozdział wojsk i wzmocnienie armii Sikorskiego kosztem 4 Armii zgrupowanej nad Wieprzem. Uwagi te, jak pokazała bitwa, były bezzasadne i tylko potwierdzają one tezę, że Piłsudski nie czuł się autorem planów.
Przed wyjazdem z Warszawy Piłsudski spotkał się z premierem Wincentym Witosem i wręczył mu swoją dymisję ze stanowiska Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza. Premier, bojąc się upadku morale wojska, nie ogłosił dymisji publicznie, a podczas następnego spotkania 18 sierpnia, a więc już po wygranej bitwie, zwrócił list Piłsudskiemu. Koordynatorem wszystkich działań wojennych po stronie polskiej został Rozwadowski. Co więcej jako szef Sztabu Generalnego po dymisji marszałka automatycznie stał się Naczelnym Wodzem, prawdopodobnie nawet o tym nie wiedząc. Nie zmienia to faktu, że w razie klęski odpowiedzialność z prawnego punktu widzenia spadłaby na Rozwadowskiego, a nie na Piłsudskiego.
Bitwa rozpoczęła się 13 sierpnia. Główne uderzenie Sowietów poszło na Front Północny. Michaił Tuchaczewski próbował powtórzyć manewr paskiewiczowski i obejść lewe skrzydło Polaków. W najtrudniejszej sytuacji znalazła się 5 Armia Sikorskiego atakowana przez 3 armie nieprzyjaciela. Przez cały czas nieobecności Piłsudskiego w Warszawie Rozwadowski wszystkie posunięcia lojalnie z nim konsultował. W obecnej chwili trudno jest potwierdzić, czy generał został poinformowany o dymisji, nie ma na to akurat jakikolwiek dowodów materialnych w postaci na przykład zwykłego listu z przekazaniem informacji. Z tego też powodu część historyków twierdzi, że fakt nie został przekazany (do tego i ja się przychylam), natomiast inni stwierdzają fakt, że na podstawie wymiany korespondencji z 15 sierpnia pomiędzy generałem a marszałkiem to Rozwadowski o tym wiedział i realizował tylko plany Piłsudskiego. Mi wydaje się, że jednak świadczy tylko o lojalnej postawie generała wobec, w jego przekonaniu wciąż, Naczelnego Wodza.
15 sierpnia 1920 roku armie polskie pod Warszawą i nad Wkrą, rozbiły trzy z czterech armii wroga. Decydującą rolę odegrała 5 armia Sikorskiego, która nie dość, że wytrzymała napór 3 armii bolszewickich, to jeszcze zdołała przejść do planowanego kontrataku. Armia Czerwona rozpoczęła odwrót. Rozwadowski wspierany przez Weyganda domagał się przyspieszenia ofensywy znad Wieprza, obawiając się, że Sowietom uda się wycofać. Piłsudski uległ tym naciskom i przesunął termin ofensywy z 17 na 16 sierpnia. Początkowe uderzenie 4 Armii trafiło w próżnię. Dopiero 17 sierpnia, co potwierdza relacja Piłsudskiego w książce „Rok 1920”, dogoniło wycofujące się wojska radzieckie. Rozpoczęły się walki pościgowe.
Operacja warszawska okazała się wielkim sukcesem i tuż po jej zakończeniu rozgorzały spory o autorstwo bitwy warszawskiej. Endecy podkreślali zasługi, raz Weyganda, innym razem Hallera. Zwolennicy marszałka twierdzili, że cała chwała należy się tylko i wyłącznie Piłsudskiemu. Rozwadowski cały czas milczał, jak sam później wyznał dla dobra Polski, dla dobra stosunków z Francją, dla podtrzymania prestiżu marszałka Piłsudskiego jako głowy państwa, gdy ten stroił się w częściowo niezasłużone wawrzyny.
Wojna 1920 roku zakończyła się zwycięstwem Polaków. Radość z wygranej zakłóciła Rozwadowskiemu wiadomość o śmierci jego ojca, z którym był bardzo zżyty.
W kwietniu 1921 roku Rozwadowskiemu jako Inspektorowi Armii nr 2 powierzono naczelną inspekcję jazdy. Gdy w końcu 1921 roku uformował się Generalny Inspektorat Jazdy, generał stanął na jego czele, szczególną wagę przywiązywał do rozwoju szkół kawaleryjskich, działających w ramach utworzonej 15 sierpnia 1920 roku Centralnej Szkoły Jazdy w Grudziądzu. Tę placówkę otoczył szczególną opieką, czuwając nad szkoleniem kadry kawaleryjskiej. 24 listopada 1922 został powołany do składu Kapituły Orderu Wojennego Orderu Virtuti Militari. W kwietniu 1924 roku Rozwadowski we współpracy ze Sztabem Generalnym zreorganizował polską jazdę. Wprowadzono zmianę nazwy tej broni na kawaleria. Reforma miała prowadzić do tworzenia wojsk szybkich o znaczeniu operacyjnym.
Generał postulował potrzebę stworzenia dziesięciu czteropułkowych brygad wzmocnionych batalionami strzelców zmotoryzowanych, samochodami i pociągami pancernymi oraz lotnictwem. Przedstawił też plan utworzenia dziesięciu pułków pancernych, dowodząc, że budżet jest w stanie podołać kosztom przeznaczonym na ich tworzenie. Plany te odrzucono, a tworzenie jednostek pancernych rozpoczęto dopiero w 1937 roku. W 1925 roku Rozwadowski dowodził manewrami na Wołyniu. Zaproszeni z zagranicy goście byli pod wrażeniem organizacji i postawy Wojska Polskiego. Ćwiczenia te odbiły się echem w Europie. Rozwadowski w tym czasie miał duży wpływ na ukształtowanie tej miary dowódców jak Władysław Sikorski, Stanisław Sosabowski, Franciszek Kleeberg i Tadeusz Kutrzeba, będąc ich mentorem, czuwał nad rozwojem ich karier wojskowych.
W międzyczasie Rozwadowski był w konflikcie z obozem piłsudczykowskim. Jako przeciwnik upolitycznienia armii, był ostro zwalczany przez marszałka. Generała niepokoiły podziały w wojsku i rozkład moralny, które doprowadziły w rezultacie do wydarzeń z maja 1926 roku.
12 maja 1926 roku marszałek Piłsudski rozpoczął przewrót majowy. O godz. 14.45 Rozwadowski spotkał się z ministrem spraw wojskowych, Juliuszem Malczewskim. Po rozmowie zgodził się objąć stanowisko dowódcy obrony Warszawy. Obrońcy rządu znajdowali się w niezwykle trudnej sytuacji, nie wiedzieli bowiem (w przeciwieństwie do zamachowców) na kogo można liczyć. Rozwadowski odbył naradę z Malczewskim, płk. Władysławem Andersem oraz nowo powołanym szefem Sztabu Generalnego Stanisławem Hallerem i podjął decyzję o przeniesieniu dowództwa do Belwederu. Była to niezbyt fortunna decyzja, bo pozbawiała łączności z krajem – utrzymywano ją jedynie drogą powietrzną. Obrońcy dysponowali siłą około 1700 ludzi. Wojska buntownicze dowodzone przez Gustawa Orlicz – Dreszera, miały znaczną przewagę, liczyły bowiem około 4300 żołnierzy.
Padł rozkaz od Rozwadowskiego, aby bezwzględnie rozprawić się z zamachowcami, jeśli dojdzie do sytuacji to nie oszczędzać życia. Drugiego dnia walk Rozwadowski zaplanował większą akcję, gdzie ważną rolę miały odgrywać oddziały z Cytadeli pułkownika Izydora Modelskiego. Niestety akcja obrońców nie powiodła się, powodem było to, że wojska z Cytadeli przeszły na stronę marszałka i uwięziły Modelskiego. Zamachowcy uzyskali przewagę, rozpoczęli również ostrzał artyleryjski Belwederu. W odpowiedzi Rozwadowski wydał rozkaz dowódcy lotnictwa, generałowi Włodzimierzowi Zagórskiemu, użycia bomb przeciwko oddziałom buntowniczym zmierzającym do Warszawy w celu ich rozproszenia. Zbombardowano wybrane cele w mieście, ale była to demonstracja siły. Pomoc dla obrońców legalnej władzy niestety nie nadchodziła, ponieważ strajk na kolei opóźnił przybycie wiernych rządowi pułków wielkopolskich i pomorskich. Sytuacja stała się dramatyczna a rząd i dowództwo wycofało się do Wilanowa. Do Rozwadowskiego dochodziły informacje o nadchodzących na pomoc oddziałach. Starał się przekonać prezydenta Stanisława Wojciechowskiego o konieczności przeprowadzenia w oparciu o nie kontrofensywy. Prezydent jednak 15 maja zdecydował się podać do dymisji i rozkazał zaprzestania walk. Decyzja prezydenta Wojciechowskiego zapobiegła dalszemu przelewowi krwi i ewentualnej wojnie domowej, gdyż wielu dowódców wojskowych wyraźnie stanęło po stronie legendarnego Komendanta. Zebrani dowódcy z Rozwadowskim na czele natychmiast przyjęli rozkaz, tylko Anders nie chciał się podporządkować. Rozwadowski zdał dowództwo Kędzierskiemu i wraz z kilkoma innymi oficerami został internowany, a walki dobiegły końca.
Co prawda wojska Rozwadowskiego zostały wyparte z Warszawy, ale nie rozbite i stanowiły nadal znaczną siłę. W takich okolicznościach Rozwadowski i Stanisław Haller liczyli na honorowe zakończenie konfliktu. Ponadto 22 maja 1926 roku Piłsudski wydał rozkaz do wojska, w którym przyznał racje obu walczącym stronom, zapowiadając niewyciąganie konsekwencji wobec pokonanych oraz zgodę i pojednanie. Jednak najbliższe dni zweryfikowały obietnice marszałka. Niebawem część internowanych oficerów zwolniono. Natomiast generałów: Rozwadowskiego, Zagórskiego, Malczewskiego i Jaźwińskiego oskarżono o przestępstwa natury kryminalnej i odstawiono do Wojskowego Więzienia Śledczego numer I przy ulicy Dzikiej 19 w Warszawie. Stamtąd 26 maja przetransportowano ich do więzienia numer III na Antokolu w Wilnie.
Więzienne warunki egzystencji Rozwadowskiego i jego towarzyszy były ciężkie, cele stanowiły jedną wielką ruinę, nie były ogrzewane, a ambulatorium zamknięte. Po interwencji jednego z zastępców komendanta, dawnego podwładnego generała z czasów obrony Lwowa, wyremontowano cele dla generałów. Zdaniem niektórych badaczy to właśnie wtedy postanowiono otruć generała, malując ściany jego celi farbą z arszenikiem. Znane są co najmniej dwie, zasługujące na uwagę hipotezy dotyczące podania generałowi śmiercionośnej substancji. Według informacji Machalskiego i Stanisława Rozwadowskiego ściany celi, w której przebywał Rozwadowski na Antokolu były malowane farbą z arszenikiem. Informacja ta jest prawdopodobna, ponieważ w tym czasie istotnie przeprowadzono remont więzienia i malowanie cel. Większość relacji skłania się jednak ku drugiej hipotezie, że generał został otruty 18 maja 1927 roku w czasie podróży koleją z Wilna do Warszawy, gdzie podano mu kanapki z pokrojonym włosiem końskim, co w efekcie spowodowało owrzodzenie jelit. Nie jest wykluczone, że zastosowano obie wymienione metody.
Pomimo braku jakichkolwiek dowodów, które miałyby świadczyć o przestępstwach Rozwadowskiego, cały czas odraczano terminy rozprawy. W prasie piłsudczycy rozpętali nagonkę. W broszurze Zbrodniarze dezawuowano wieloletnią pracę generała nad organizacją, wyszkoleniem i modernizacją polskiej kawalerii. Przez wiele miesięcy władze zwlekały z przedstawieniem Rozwadowskiemu, jak również Zagórskiemu aktu oskarżenia. W październiku 1926 roku Wojskowy Sąd Okręgowy numer 1 wydał orzeczenie, że wobec braku dowodów nie ma powodu utrzymywania aresztu śledczego nad Rozwadowskim. Jednak generał nie wrócił na wolność. Z polecenia prokuratora wojskowego, za którym stał Piłsudski, był nadal przetrzymywany z powodów interesów wojska pierwszorzędnej wagi. Z dniem 30 kwietnia 1927 roku przeniesiony został w stan spoczynku. W tym samym terminie zwolnionych z czynnej służby zostało 8 generałów dywizji i jeden wiceadmirał oraz 19 generałów brygady i jeden kontradmirał.
Pobyt w więzienie spowodował, że generał wyraźnie podupadł na zdrowiu. Ponadto dużym ciosem było dla niego zaginięcie Zagórskiego. Władze oskarżyły go o dezercję, ale Rozwadowski znając generała, wiedział, że jest to oszczerstwo i że Zagórski najprawdopodobniej padł ofiarą mordu politycznego. Rozwadowski obwiniał się o los Zagórskiego, według niego powodem zgładzenia towarzysza niedoli, było to, iż przy zwalnianiu wyjawił, że Zagórski pisze pamiętniki, w których ten oskarżał Józefa Piłsudskiego o agenturalną działalność w latach I wojny światowej. Rozwadowski coraz częściej przebywał w Jastrzębiej Górze, gdzie próbował się leczyć, z nasilających się bólów brzucha, połączonych z krwawieniem i silnymi torsjami. Lekarze byli bezradni. Schorowanemu generałowi spokoju nie dawało ciągłe przesuwanie terminu rozprawy jaka się miała przeciw niemu zacząć. W okresach lepszego samopoczucia Rozwadowski pracował nad nowymi wynalazkami i pisał rozprawy wojskowe.
Rozwadowski zmarł 18 października 1928 roku, gdzie w ostatnich dniach życia towarzyszyli mu jego krewni i przyjaciele. Ostatnią wolą generała było pochowanie go na Cmentarzu Obrońców Lwowa, wśród swoich żołnierzy. Nie brakowało domysłów i podejrzeń, co do przyczyn śmierci. Jednak władze zabroniły sekcji zwłok. Płk dr Bolesław Szarecki, który odbył konsylium z lekarzami badającymi zwłoki generała stwierdził, jako więcej niż pewne, otrucie. Podobnie uważał słynny chirurg lwowski, prof. Tadeusz Ostrowski, badający generała na krótko przed jego śmiercią. Zakaz przeprowadzenia sekcji zwłok nie pozwolił ustalić przyczyny zgonu. Sam generał twierdził, że gdy eskortowano go z Wilna, podano mu dziwnie smakujący posiłek. Podejrzewano, że w kanapkach znajdowało się włosie końskie, powodujące owrzodzenie jelit, lub zmielone szkło. Przeprowadzenie sekcji zwłok w dzisiejszych czasach jest niemożliwe, ponieważ okazało się, że grób generała we Lwowie jest pusty, miejsce spoczynku ciała generała jest nieznane.
Msza żałobna w Warszawie odbyła się 20 października o godz. 11.30. Następnie trumnę z generałem przeniesiono na Dworzec Główny, skąd przetransportowano do Lwowa. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w poniedziałek 22 października o godz. 10.00. Władze celowo narzuciły tak wczesną porę, aby przyszło jak najmniej ludzi. Mimo to generała żegnały tłumy. Nabożeństwo odprawił w kościele oo. Bernardynów ks. arcybiskup metropolita Bolesław Twardowski. Gdy kondukt żałobny dotarł do Cmentarza Obrońców Lwowa, trumnę na swych barkach ponieśli aż do miejsca spoczynku usunięci z armii generałowie: Stanisław Haller, Roman Żaba, Walery Maryański, Franciszek Meraviglia – Crivelli, Robert Lamezan – Salins i Filip Siarkiewicz. Nad grobem poruszającą mowę wygłosił były legionista ks. Józef Panaś: Był to prawdziwie chrześcijański, wielki Wódz, który umiał zwyciężać bez podniesienia się w pychę i bez pastwienia się nad pokonanym przeciwnikiem, a gdy poniósł klęskę, poniósł ją nie tylko bez upodlenia się, ale nawet bez chęci zemsty i nienawiści do chwilowego zwycięzcy.
Informacje dodatkowe
Jeszcze za czasów jak Polska była pod zaborami Rozwadowski nie tylko uzyskał wykształcenie wojskowe, ale znał nie tylko ojczysty, ale też cztery języki obce francuski, niemiecki, czeski i rosyjski. Po pewnym czasie też nauczył się rumuńskiego, który przysłużył mu się w czasie austriackiej służby wojskowej.
Po wygranej I wojnie światowej jak Polska uzyskała swoją niepodległość to generał tworzył na nowo wojsko oraz jednostki jako szefa Sztabu Generalnego. Niestety po powrocie Józefa Piłsudskiego do Polski między Naczelnym Wodzem i szefem Sztabu doszło do różnicy poglądów. Generał naciskał na szybką mobilizację i formowanie regularnych oddziałów, podczas gdy Naczelnik Państwa forsował tworzenie oddziałów ochotniczych odpornych na zimno i niedostatki pierwszych miesięcy Niepodległości. Ostatecznie przeważyło zdanie marszałka, a Rozwadowski odszedł na stanowisko dowódcy Armii Wschód.
W czasie przewrotu majowego dla generała Piłsudski był zwykłym buntownikiem, który walczy o swoją ideę. W czasie toczonych walk obydwie strony popełniały błędy. Rozwadowski stojąc po stronie rządu popełnił takie gafy jak brak wykorzystania szansy na zajęcie Ministerstwa i Dyrekcji Kolei z węzłami łączności kolejowej, co umożliwiłoby kontakt z prowincją oraz usprawniło transport posiłków dla wojsk rządowych. Zawiódł się także w kwestii pomocy ze strony pułkownika Modelskiego, który dał się zaskoczyć i aresztować w Cytadeli. Na obronę generała należy przytoczyć fakt, podkreślany już w pracy Stanisława Hallera o maju 1926 roku, że obrońcy rządu i Prezydenta nie wiedzieli na kogo mogą liczyć w Warszawie oraz kto został wciągnięty do spisku. Warto także podkreślić, iż Rozwadowski przegrał bitwę o stolicę, ale nie został pokonany. Siły, którymi dysponował, zdołały się wycofać, a o kapitulacji zadecydowali politycy, ale w momencie, gdy pod Warszawą pojawiły znaczniejsze siły, które mogły zupełnie zmienić wynik tego konfliktu. Ciekawostką związaną z przewrotem jest to, że oddziałami przeciwnika dowodził nie sam Piłsudski, lecz generał Gustaw Orlicz – Dreszer, którego Rozwadowski oceniał jako jednego z najwybitniejszych dowódców kawalerii.
Definicje i trudne słówka
Attaché to najniższy stopień dyplomatyczny członka personelu dyplomatycznego państwa wysyłającego w państwie przyjmującym. Wyjątkiem jest attaché wojskowy, który ma wysoki stopień dyplomatyczny.Wobec konieczności zmian w stosunkach międzynarodowych w XX wieku zaczęto nominować do pracy w misjach dyplomatycznych specjalistów z różnych dziedzin. Powstały między innymi stopnie attaché: konsularnego, prasowego, ekonomicznego, technicznego, morskiego itp. Stanowisko attaché w organizacji administracji rządowej może wiązać się z dostępem do informacji niejawnych, stanowiących tajemnicę państwową.
Dyletant jest to człowiek zajmujący się jakąś dziedziną albo wypowiadający się o niej bez fachowej wiedzy lub odpowiedniego przygotowania.